Kolejny weekend z włoską piłką za nami. Polacy próbują pokazać, że warto na nich stawiać i można, a nawet trzeba! Śmielej sięgać po chłopaków z Ekstraklasy. Jak sobie poradzili? Zapraszam!
Serie A
Glik Kamil (Benevento):
Jeśli chodzi o postawę Kamila, to można wyróżnić: dobre ustawianie się, świetna gra wślizgiem, czytanie gry i wygrywanie pojedynków z rywalami, do tego bardzo dobre podania, zarówno krótkie jak i długie. Sassuolo miało bardzo mało okazji do strzelenia gola, jednak jedną znaleźli i zamienili na gola, a był to rzut karny po zagraniu ręką, na który wpływu nie miał Polak.
Skorupski Łukasz (Bologna):
Nie zagrał w meczu z Romą - kontuzja palca.
Walukiewicz Sebastian (Cagliari):
Walukiewicz miał prawdziwy sprawdzian na to, na ile go na ten moment stać z mocniejszym rywalem i niestety oblał go. Ale nie tylko on, cała obrona Cagliari grała źle, jedyną osobą która ratowała zespół był Cragno, który grał fantastyczny mecz. Polak może nie popełnił jakiegoś karygodnego błędu indywidualnego, ale najbardziej widoczne były problemy z ustawianiem się. Przy golu na 2-1 to on powinien przypilnować D'Ambrosio, ale tego nie zrobił. Taki mecz na pewno Polakowi się przyda, oby wyciągnął z niego jak najwięcej wniosków.
Reca Arkadiusz (Crotone):
Kluczowy w ofensywie, solidny w obronie. Tak można by podsumować występ Arka w starciu ze Spezią, w którym strzelił swojego pierwszego gola na poziomie Serie A. Polak nie tylko świetnie podłączał się do akcji kreując okazje swoim kolegom, ale też świetnie zabezpieczał dostęp do swojej bramki, co pozwoliło jego zespołowi osiągnąć pierwsze w tym sezonie zwycięstwo.
Drągowski Bartłomiej (Fiorentina):
Kolejny mecz, w którym Bartek robi co może, ale jego koledzy z obrony robią wszystko, byle tylko stracił bramkę. Drągowski świetnie obronił dwa strzały, ale przy uderzeniu Gosensa z bliskiej odległości mógł jedynie liczyć na łut szczęścia. Przy golu na dwa zero nie wiedzieć czemu, Milenkovic nie wyskoczył w murze i piłka przeleciała nad nim prosto do siatki Polaka. Trzeci gol to kolejny raz popis obrony Fiorentiny, która chyba nie wie co robi na boisku i pewny gol Toloi z bliskiej odległości.
Dawidowicz Paweł (Hellas):
Znajdywał się tam, gdzie być powinien, żeby wybić piłkę podczas akcji rywali, jednak zabrakło u niego spokoju, żeby piłkę przytrzymać i spróbować rozegrać. Swoje pojedynki z przeciwnikami wygrywał, ani razu nie dał się przedryblować, ale tracił piłkę kilka razy. Zdecydowanie Dawidowicza stać na więcej, lecz nie można po tym meczu jakoś go krytykować, gdyż zagrał poprawnie, a jego zespół wygrał, tracąc tylko jednego gola.
Szczęsny Wojciech (Juventus):
Przy straconym golu było widać u niego zawahanie, które mogło choć nie musiało wpłynąć na to, że Sturaro wyrównał wynik. Oprócz tego, Wojtek nie miał w ogóle okazji do pokazania się, Juventus grał bardzo dobrze w obronie.
Milik Arkadiusz (Napoli):
U Arka bez zmian, nie wrzucił nic na socjale.
Zieliński Piotr (Napoli):
Kolejny dobry mecz Piotrka, w którym pokazywał się do gry, rozgrywał dobrze piłkę, strzelał z dystansu, stwarzał ogólne zagrożenie pod bramką Sampdorii, a do tego jeszcze pracował w obronie. Wydaje się, że przerwa spowodowana Covidem, tylko pobudziła i zmotywowała Polaka, który gra w każdym meczu pięknie, z polotem i cieszy się piłką.
Bereszyński Bartosz (Sampdoria):
Nie zagrał w meczu z Napoli - kontuzja mięśnia.
Linetty Karol (Torino):
Linetty zagrał jeden z najsłabszych meczów, jakie przyszło mu zagrać dla zespołu Granaty. Widać, że w nie ma motywacji w zespole, gracze grają jakby na przymus, a odejście trenera będzie kwestią czasu. Nie mniej jednak, Karol powinien robić wszystko co w jego mocy, żeby pokazać się z jak najlepszej strony. Tymczasem przy stracie gola, dał się minąć na raz, co otworzyło furtkę do bramki Torino. Przy reszcie bramek jakoś specjalnie nie zawiódł, ale miał dużo strat.
Serie B
Jagiełło Filip (Brescia):
Aktywny, szarpał po skrzydle, stwarzał zagrożenie pod bramką rywali, obsługiwał kolegów dobrymi podaniami i sam starał się strzelić gola, ale ostatecznie nie dorzucił nic do statystyk, a z boiska zszedł w 69. minucie.
Łabojko Jakub (Brescia):
Wszedł na ostatnie kilkanaście minut, oddał nawet strzał, który jednak był niecelny.
Żurkowski Szymon (Empoli):
Po dłuższym czasie Szymon wrócił do pierwszego składu i pomógł drużynie w okazałym zwycięstwie nad Virtusem Entellą. Co prawda nie brał gry na siebie, nie obsługiwał kolegów świetnymi zagraniami, ale walczył w defensywie i destrukcji, często wdając się w starcia z rywalami, gdzie ratowali się oni faulami na Polaku. Z boiska zszedł w 74. minucie.
Parzyszek Piotr (Frosinone):
Wywalczył karnego, którego później sam zamienił na gola, do tego był bardzo aktywny, ostrzeliwał bramkę rywala i stwarzał sytuacje swoim kolegom z zespołu. Jedynie w pojedynkach główkowych nie mógł się odnaleźć, gdyż przegrywał je z obrońcami Lecce. Z boiska zszedł w 73. minucie meczu.
Szymiński Przemysław (Frosinone):
Przemek zagrał wręcz wybitny mecz, wygrał wszystkie pojedynki przeciwko swoim rywalom, dobrze się ustawiał, harował ciężko, miał wysoką celność podań i nie bał się zagrywać długich piłek. Jego dobry występ zepsuł bramkarz Frosinone, który ewidentnie nie był w formie.
Stępiński Mariusz (Lecce):
Kolejny słaby mecz Mariusza, który w grudniu zgubił swoją formę i jego gra wygląda... wróć, nie wygląda wcale. Polak na trzy próby dryblingu, trzy razy tracił piłkę, wykonał zaledwie dziesięć! Podań przez niespełna godzinę, z czego dziewięć celnych. W pojedynkach z rywalami o piłkę przegrywał, a piłkę tracił sześć razy. Trener nie wytrzymał i zdjął go w 55. minucie meczu.
Listkowski Marcin (Lecce):
W 20 minut na boisku wykonał więcej podań niż Mariusz, w tym jedno, które stworzyło dogodną szansę koledze z zespołu. Jednak jego zmiana nie ożywiła wybitnie zespołu, na co na pewno liczył trener.
Jaroszyński Paweł (Pescara):
Mimo fatalnego dla zespołu wyniku, gra Pawła nie była zła, a stracone bramki są raczej winą kolegów z boiska. Nie licząc strzałów przy trzech golach, to Vicenza oddała jeden strzał, co wiele mówi o tym meczu. Jaroszyński dwoił się i troił na boisku, zaliczając dobre interwencje, zagrywając długie oraz krótkie piłki i zabezpieczając dużą część boiska.
Chrzanowski Adam (Pordenone):
Starał się, walczył, szarżował z przodu, ale przez to stwarzał luki w obronie. Co gorsza, jego starania nie przynosiły prawie w ogóle skutków, większość piłek zagranych przez niego było przechwytywane przez przeciwników. Z boiska zszedł po 53. minutach.
Musiolik Sebastian (Pordenone):
Pordenone grało bez pomysłu, więc koledzy Musiolika grali po prostu "lagi" na niego, gdzie w powietrzu Polak grał świetnie pokonując swoich rywali. Gorzej było z celnością podań czy strzałami. Do tego Sebastian często faulował i oprócz gry w powietrzu był bezproduktywny, co zauważył też trener, ściągając go z boiska w 63. minucie.
Cionek Thiago (Reggina):
Słaby występ Cionka, niewiele udało mu się zrobić, gracze Chievo mieli zbyt dużo miejsca i szans, które wykorzystali bez zastanowienia, strzelając Regginie trzy bramki. Miał nawet szansę na gola, ale jego strzał został obroniony przez Sempera.
Dziczek Patryk (Salernitana):
Słaby mecz Dziczka, który przegrywał pojedynki ze swoimi rywalami w środku pola, podawał niecelnie, tracił piłkę i czasem ratował się faulem. Rywale z Brescii nie pozostawili mu złudzeń i pokazali, że jeszcze dużo musi się nauczyć.
Kupisz Tomasz (Salernitana):
Powalczył, kreował szansę swoim kolegom długimi piłkami, ale wrzutki już mu nie wychodziły. W pojedynkach w powietrzu był lepszy od swoich rywali, nieco gorzej szło mu w przebitkach na ziemi. Brakowało jednak trochę chłodnej głowy, co skutkowało dużą ilością strat piłki.
Salamon Bartosz (Spal):
Miał dużo udanych interwencji, wygrywał pojedynki z rywalami, dobrze się ustawiał i mądrze grał, jednak to nie pomogło jego drużynie, która przegrała dwa do zera.