Budowniczy z kaszlem palacza. Dokąd zmierza Lazio Sarriego?

Artykuł gru 12, 2021

Jeśli trener ma wizję i jasno sprecyzowany kierunek, to dajmy mu spokojnie pracować. Z takiego założenia wyszli szefowie Lazio, którzy zamierzają przedłużyć kontrakt z Maurizio Sarrim. Claudio Lotito wierzy w projekt człowieka, który z Napoli dwukrotnie stawał na drugim stopniu ligowego podium, a z Juventusem zdobył ostatnie, kończące zwycięski cykl dziewięciu mistrzostw z rzędu, scudetto. Czego w takim razie będzie w stanie dokonać w Rzymie?

Początki bywają niepozorne. Ten przypadek tylko to potwierdza. 0:3 z Bologną, 1:4 z Hellasem, 0:2 z Juventusem, 0:4 z Napoli. Tak wygląda bilans czterech ostatnich ligowych porażek Lazio. O ile w starciach z Napoli i Juventusem (nawet w takiej formie, w jakiej się znajduje) takie wyniki nie są potwornym wstydem, o tyle drużynie z takimi aspiracjami zwyczajnie nie przystoi tak wysoko ulegać Hellasowi czy Bolognii.

Jak jest? Bez zmian

„Orły” mają problem ze złapaniem ciągłości i regularności. Co chwila bardzo dobry występ w ich wykonaniu, zwieńczony trzema punktami, przeplata jakiś niepotrzebny remis albo przegrana. Tylko raz w bieżących rozgrywkach ligowych udało im się wygrać przynajmniej dwa mecze z rzędu. Miało to miejsce w pierwszych dwóch kolejkach, kiedy to najpierw pokonali Empoli, a później Spezię.

Zestawiając poczynania Lazio z tego sezonu do tych z ubiegłych rozgrywek, nie ma większej różnicy. Ba, zasadniczo nie ma nawet żadnej różnicy, bo po 16 seriach gier kampanii 2020/21 podopieczni Simone Inzaghiego okupowali 8. pozycję, czyli tak samo jak obecnie ekipa Sarriego. Co więcej, zgadza się nawet suma punktów - 25 przed rokiem i 25 obecnie. Dużych rozbieżności nie ma również w bilansie bramkowym. 25:25 w sezonie 2020/21 vs 32:30 w sezonie 2021/22. Na pytanie o to, gdzie jest Lazio w tej kampanii, można by zatem nieco ironicznie odpowiedzieć, że w tym samym miejscu, co rok temu.

Jeśli wygrywać, to z najsilniejszymi

Derby Rzymu i pojedynek z Interem - tymi spotkaniami tego sezonu podopieczni Sarriego najmocniej przypomnieli o sobie sympatykom calcio. W Derby della Capitale Lazio szybko objęło dwubramkowe prowadzenie. W pewnym momencie jednak pozwoliło Romie na zbyt wiele, co w konsekwencji doprowadziło do stopnienia przewagi do zaledwie jednego trafienia i bardzo nerwowej końcówki. Ostatecznie po starciu z odwiecznym rywalem można było odtrąbić wielki sukces i dopisać trzy punkty.

Fot. Invictos

Zwycięstwo z Interem było o tyle wyjątkowe, że w pierwszej połowie tamtej potyczki to mistrzowie Włoch byli stroną wyraźnie dominującą i gdyby tylko mieli lepiej skalibrowane celowniki, a Pepe Reina byłby tego dnia o wiele gorzej dysponowany, to pewnie prowadziliby do przerwy jeszcze wyżej. „Biancocelesti” jednak wzorowo zareagowali w drugiej odsłonie, strzelając trzy gole (w tym jednego w słynnej sytuacji z leżącym na murawie Federico Dimarco) i pozostawiając mediolańczyków z pustymi rękami.

W obu tych meczach rzymianie pokazali ambicję, fantazję i polot, a także udowodnili, że w tym zespole drzemie naprawdę ogromny potencjał na stworzenie z niego ofensywnej maszyny. Sarri w każdym klubie, w którym pracował, uparcie dążył do umodelowania swojej drużyny właśnie w taki sposób i wprowadzenia jej możliwie najszybciej na jak najwyższe obroty. Dowód? W kampaniach 2015/16 i 2016/17 jego Napoli strzeliło odpowiednio 80 i 94 gole w Serie A. W Rzymie ma być tak samo.

Niby Włochy, a w defensywie szwajcarski ser

Ale największym problemem Lazio w trwających rozgrywkach jest niewątpliwie gra obronna. 30 goli straconych w 16 ligowych meczach. To nie jest wynik, którym powinna legitymować się drużyna z ambicjami gry w europejskich pucharach i stanowienia o sile Serie A. Tylko pięć ekip dało sobie strzelić tyle samo lub więcej goli i wszystkie pięć plasuje się za plecami rzymian w ligowej tabeli. Są to Sampdoria (15. miejsce; 33 stracone gole), Spezia (17. miejsce; 36 straconych goli), Cagliari (18. miejsce; 30 straconych goli), Genoa (19. miejsce; 34 stracone gole) i Salernitana (20. miejsce; 37 straconych goli).

Ten co najmniej nieprzyzwoity wynik potwierdza historia. „Biancocelesti” stracili bowiem 30 lub więcej bramek w pierwszych 16 kolejkach kampanii ligowej po raz pierwszy od sezonu 1958/59, kiedy to koniec końców zajęli 11. miejsce. - Czegoś nam brakuje, przede wszystkim jakiejś organizacji, bo jesteśmy nieco chaotyczni i ostatnio zapłaciliśmy za to wysoko cenę - skomentował Sarri na antenie DAZN przed niedzielnym meczem z Sampdorią.

62-letni menedżer nawiązywał oczywiście do bodaj najbardziej szalonego spotkania tego sezonu, w którym to Lazio w miniony czwartek zremisowało z Udinese 4:4. Do przerwy było 1:3 w plecy. W drugiej połowie gracze ze Stadio Olimpico dokonali wielkiej rimonty i wyszli na prowadzenie, nawet mimo czerwonej kartki dla Patrica, który dla kibiców „Aquile” stał się synonimem karykatury solidnego stopera. Zwycięstwo wyślizgnęło się z rąk po krótkim rozegraniu rzutu wolnego i uderzeniu sprzed pola karnego Tolgaya Arslana. W 99. minucie, ostatniej z doliczonego przez arbitra Marco Piccininiego czasu gry. W ten oto sposób w dwóch potyczkach ligowych z rzędu piłkarze Lazio z perspektywy boiska ośmiokrotnie przyglądali się jak piłka wpada do ich bramki.

- Ta drużyna po prostu czasami całkowicie się wyłącza, a potem znika koncentracja - grzmiał po klęsce z Napoli Sarri. I to nie są tylko pusta słowa rozwścieczonego po wysokiej porażce trenera, ale fakty. Momenty dekoncentracji i zbyt dużego rozluźnienia zdarzały się jego piłkarzom w ostatnich miesiącach zdecydowanie zbyt często. W meczu z Udinese znów dało to o sobie znać.

Z jednej strony Ciro, z drugiej Muriqi

W ofensywie sprawy mają się lepiej. Lazio strzeliło 32 gole w 16 ligowych kolejkach, co klarownie daje średnią dwóch goli na mecz. Prym wiedzie tutaj rzecz jasna Ciro Immobile, który w 14 występach w Serie A ma na swoim koncie 13 trafień, a przed miesiącem dokonał rzeczy historycznej - wyprzedził legendarnego Silvio Piolę i stał się najlepszym strzelcem w historii „Biancocelestich”. Sęk w tym, że w kadrze rzymian brakuje jakościowego zmiennika dla 31-letniego snajpera.

Fot. S.S.Lazio

Trudno nazwać tak przecież zupełnie bezużytecznego Vedata Muriqiego, który przed rokiem został sprowadzony z Fenerbahçe za niemal 20 milionów euro. Teraz rzymianie chcą się Kosowianina jak najszybciej pozbyć i liczą, że uda im się to zrobić już w zimowym mercato. Sarri chciałby dysponować zawodnikiem będącym w stanie odciążyć Immobile i zagwarantować drużynie kilka bramek.

Dużym uznaniem zarówno pionu dyrektorskiego, jak i sportowego cieszy się Erik Botheim, piłkarz FK Bodø/Glimt, który już w tym sezonie mocno dał się we znaki największemu rywalowi Lazio - Romie, kiedy to w wygranym 6:1 pojedynku w Lidze Konferencji Europy strzelił 2 gole i zanotował 3 asysty. 21-latek nie byłby kosztowną opcją. Transfermarkt wycenia go raptem na 600 tysięcy euro.

Sarri 2025

Mimo tych zauważalnych gołym okiem niedociągnięć w rzymskiej konstrukcji Maurizio Sarriego, Lazio postanowiło prolongować jego umowę. Jak poinformowało „Corriere dello Sport”, Sarri już porozumiał się z klubem w sprawie przedłużenia kontraktu do 2025 roku. Jako o pierwszy o chęci kontynuacji współpracy poinformował dziennikarz calciomercato.com, Daniele Longo. Nie do końca wiadomo jednak, czy nowe porozumienie będzie sztywno obowiązywało do 2025, czy też do 2024 z możliwością kolejnego odnowienia o 12 miesięcy.

Pewnym jest natomiast, że negocjacje się toczą, o czym otwarcie powiedział sam zainteresowany przed starciem ostatniej kolejki fazy grupowej Ligi Europy z Galatasaray: - To prawda, rozmawiam z Claudio Lotito na temat przedłużenia kontraktu, ale będą się z tym wiązać pewne warunki. Te warunki, o których wspomniał były trener Chelsea, to oczywiście transfery. Mistrz Włoch z 2020 roku zdaje sobie sprawę, że do pełnego wdrożenia i zaimplementowania swojej myśli potrzebuje wzmocnień na kilku pozycjach. Lotito miał zagwarantować mu sprowadzanie dwóch nowych zawodników już w styczniu. Dla Sarriego - tylko dwóch.

Claudio, Igli? Dzwońcie po posiłki

Oczywiście, narzekanie na aktualną kadrę Lazio byłoby malkontenctwem w czystej postaci. Bo przecież jest Ciro Immobile, Luis Alberto, Sergej Milinković-Savić, Pedro czy Francesco Acerbi. Owszem, ale wyżej wymienionym graczom bardzo często brakuje jakościowego wsparcia. Zwłaszcza w defensywie. Tu życzeniem Sarriego ma być jego były podopieczny z Juventusu - Daniele Rugani. Jeden Rugani nie rozwiąże wszystkich kłopotów rzymian ze skuteczną grą w tyłach, to jasne, ale będzie pierwszym impulsem do działania. Również dla piłkarzy, którzy automatycznie staliby się jego bezpośrednimi konkurentami do gry w podstawowym składzie.

Fot. S.S.Lazio

Świeżej krwi potrzebuje środek formacji obronnej, ale też jej lewa strona. Zespół cierpi przez brak możliwości ustawiania na niej naturalnego lewego obrońcy z wiodącą lewą nogą. W tym kontekście mówi się o byłym podopiecznym Sarriego z Chelsea - Marcosie Alonso. Neapolitański szkoleniowiec musiał jakoś zarządzać zaistniałą sytuacją i jak do tej pory radził sobie z nią dzięki nominalnym prawym defensorom, czyli Elseidowi Hysajowi i Adamowi Marušiciowi. - Jestem prawym obrońcą, tam łatwiej mi się gra. Gram tam szybciej. Grałem też jako środkowy obrońca, nie jest to moja rola, ale staram się tam prezentować w najlepszy możliwy sposób - powiedział Hysaj na konferencji prasowej przed starciem z Galatasaray.

Zmiana warty w bramce

Kolejna, a może nawet najważniejsza kwestia wymagająca rozwiązania, to obsada bramki. Ani Pepe Reina, ani Tomas Strakosha nie gwarantują takiego poziomu, jakiego oczekiwałby od swojego podstawowego golkipera Maurizio Sarri. Hiszpan wystąpił w 15 ligowych grach w tym sezonie, puścił 29 goli i zaledwie dwa razy zachował czyste konto. W dodatku ma już 39 lat i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że jest już zdecydowanie bliżej niż dalej końca kariery.

Po 4:4 z Udinese, w którym Reina nie pomógł „Orłom” w zdobyciu punktów, Sarri postanowił dać szansę na pokazanie się w Serie A Albańczykowi. Dotąd Strakosha był etatowym wyborem na Ligę Europy. W spotkaniu z Sampdorią zagrał solidne zawody, zanotował 4 interwencje i był pewnym punktem swojej drużyny. Na arenie europejskiej w 6 potyczkach fazy grupowej dał się pokonać tylko 3 razy i aż 4-krotnie kończył z zerem po stronie strat.

Jak wkurzyć Maurycego? Spytajcie Kepy

Fakty są jednak takie, że jeśli Lazio realnie chce walczyć o najwyższe laury, musi sięgnąć po bramkarza z wyższej póki niż Reina i Strakosha. Jeśli wierzyć doniesieniom hiszpańskich i włoskich mediów mediów, a konkretnie „AS-a” i „La Gazzetta dello Sport”, laziali mają na oku Kepę Arrizabalagę. W grę miałoby wchodzić styczniowe wypożyczenie. Sarri dobrze zna Kepę, ponieważ miał okazać współpracować z nim w Chelsea, czego owocem była kuriozalna sytuacja z finału Pucharu Ligi Angielskiej z 2019 roku, w którym „The Blues” mierzyli się z Manchesterem City.

Wówczas, gdy w dogrywce na tablicy wyników widniał wynik 0:0 i zbliżały się rzuty karne, Sarri chciał zmienić Hiszpana i wprowadzić w jego miejsce Willy'ego Caballero. Wychowanek Athletiku nie zgadzał się jednak z decyzją trenera i odmówił zejścia z boiska. Sarri wpadł w szał, a Chelsea ostatecznie poległa. Później, kiedy emocje opadły, włoski menedżer tłumaczył, że chodziło tak naprawdę o drobną kontuzję, którą Kepa miał rozbiegać i stąd też jego chęć dokonania roszady. Jak było naprawdę - to wiedzę pewnie tylko dwaj zainteresowani.

Fot. GOAL

Wracając do Lazio, warto w tym miejscu postawić pytanie, czy bramkarz, który w bieżącej kampanii rozegrał tylko 5 meczów i od dawna poszukuje formy, byłby lekarstwem na rzymskie problemy między słupkami? A właśnie.

Na budowie praca wre

No dobra, transfery transferami, ale jak to jest z tym Sarrim? Czy przedłużenie kontraktu z trenerem, który pracuje w klubie niespełna pół roku i jeszcze nie zdołał zmienić jego tożsamości jest logicznym ruchem? Dobre pytanie. Biorąc pod uwagę renomę i szacunek, jakimi Sarri cieszy się na Półwyspie Apenińskim - na pewno tak. Musimy mieć na uwadze to, czego dokonał z Napoli. Jest człowiekiem, który na stałe przywrócił „Azzurrich” do walki o najwyższe cele. Z Chelsea triumfował w Lidze Europy, a z Juve zdobył mistrzostwo Włoch, a to wbrew pozorom wcale nie było takie łatwe, co pokazują ostatnie dwa sezony.

Jest szkoleniowcem impulsywnym i energetycznym, ale być może właśnie dzięki takiemu podejściu szybko łapie wspólny język ze swoimi zawodnikami i w naturalny sposób staje się dla nich mentorem oraz autorytetem. Ruben Loftus-Cheek, który miał do czynienia z neapolitańczykiem w trakcie jego angielskiego etapu trenerskiej kariery, przyznał, że czuł, że Sarri rozumie go i jako piłkarza, i przede wszystkim jako człowieka. Z kimś takim można zbudować coś wielkiego i w Lazio w to wierzą.

- Postanowiliśmy rozpocząć podróż z Sarrim i musimy być jeszcze bardziej zdecydowani, w trudnych momentach zwłaszcza - stwierdził po porażce z Napoli Igli Tare, dyrektor sportowy Lazio. Druga strona medalu jest taka, że „Biancocelesti” pod wodzą Simone Inzaghiego przez pięć lat grali w formacji 3-5-2. Niezbędne automatyzmy zdążyły się w tym czasie wykształcić i udoskonalić. Sarri preferuje ustawienie 4-3-3 i przestawienie oraz dostosowanie się do nowych wymagań jego zawodnikom trochę zajmie, a efektów nie będzie widać tak szybko, o czym się właśnie przekonujemy. Ale kierownictwu Lazio to nie przeszkadza, jest cierpliwe. - Kontynuujemy współpracę z nim (z Sarrim - przyp. red.) i jesteśmy o tym absolutnie przekonani - deklarował Tare.

Fot. Webaslan.com

- Myślę i mam nadzieję, że jest to miejsce, w którym mogę budować - powiedział Sarri po czwartkowym meczu w LE. Przed 62-latkiem jeszcze daleka droga do osiąnięcia z Lazio sukcesu. Ważne jest jednak to, że ma duże poparcie i zaufanie ze strony swoich przełożonych. Claudio Lotito, mimo wielu swoich absurdalnych posunięć, pragnie nawiązać do czasów, w których „Biancocelesti” z powodzeniem bili się o scudetto i walczyli jak równy z równym z topowymi klubami w europejskich pucharach. I Lotito wie, że Sarri jest człowiekiem, który może mu pomóc to marzenie spełnić. Bo jak nie on, to kto?

__________

Przeczytaj też:

Ciro Immortale
Pewnego lutowego dnia w 1990 roku w Torre Annunziata narodziło się życie, które wlało w ogromnej rzeszy serc olbrzymie pokłady radości. Ciro Immobile to jeden z najlepszych włoskich napastników XXI wieku. Tak jak każdy z nich, ma on problemy z regularnym strzelaniem w reprezentacji, ale to dzisiaj s…
Lorenzo Pellegrini: „To nie jest fabryka talentów. To nie jest przystanek do większego klubu, ponieważ nie ma większego klubu.”
Wczoraj na stronie theplayerstribune.com pojawił się obszerny wywiad z Lorenzo Pellegrinim, po którym kibice Romy się w nim zakochają, a kibice innych klubów zyskają do niego dużą sympatię.
Klątwa mundialu, czyli 30 lat od finału Pucharu Europy w Bari
320-tysięczne Bari przed trzydziestoma laty ugościło najlepszych piłkarzy świata podczas finału Pucharu Europy. Po trzech dekadach od tamtych wydarzeń Stadio San Nicola, wybudowany na potrzeby turnieju Italia 90, wciąż boryka się z wieloma problemami.

Jakub Glibowski

Widzę świat w bieli⚪️ oraz czerwieni i czerni🔴⚫️. Calcio. La Liga. Zlatan Ibrahimović. Sergio Ramos. Wyznaję kult "Joga Bonito". Dobry film, dobra książka. Felieton, komentarz, dyskusja.

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.